To nie był gorący wieczór na Łazienkowskiej. Porażka ze Spartą 0:1 nie rozgrzała kibiców. Co gorsze druga połowa meczu była jedną z najsłabszych w wykonaniu Legii. Wiele można mówić czy pisać o powodach takiego stanu rzeczy na Łazienkowskiej ale patrząc na piłkarzy, zdecydowanie widać, że brakuje im pewności siebie. Nie czują się pewnie ani w akcjach ofensywnych ani w obronie. A nie mając wyuczonych fragmentów gry, przynajmniej takich nie widać w ich grze, wchodzą w strefę improwizacji a improwizować w tej drużynie może jeden może dwóch graczy. Solidny ale nie specjalnie wybitny zespół Sparty wyglądał momentami na tle Legii jakby był co najmniej z Ligi Europy a nie z Ligi Konferencji. I to jest smutne. Legia nie była w stanie zagrać agresywnie w obronie, nie stosowała pressingu i dawała zbyt wiele miejsca rywalom. Szkoda tej porażki, a tym jest to smutniejsze, że pozostałe polskie zespoły wygrały swoje mecze i punktują. Legia mogła też dopisać sobie punkty ale w takiej formie jaką demonstruje było to bardzo trudne. Zbliżenia twarzy i zachowań zawodników pokazują jednoznacznie, że w szatni nie dzieje się dobrze. Wydaje się, że brak chemii pomiędzy zawodnikami, nie sprzyja dobremu zaangażowaniu się w grę. A przecież oceniając piłkarzy indywidualnie, to widać wielki potencjał w Legii. I młodzi i starsi to Kadrowicze, a grając razem, jakby zupełnie się nie rozumieli. Za tę sytuację płaci słony rachunek zawodowy Astiz. Było dobrze kiedy się jest drugim trenerem i za wyniki odpowiada ktoś inny. A teraz nagle został rzucony na głębokie wody i trudno jest prowadzić zespół na najwyższym poziomie rozgrywkowym i w europejskich pucharach, bez koniecznego doświadczenia. To lekcja zawodu trenerskiego, która na zawsze pozostanie w pamięci tego szkoleniowca, który może być znakomitym trenerem w przyszłości ale teraz ma problem, bo drużyna nie wygrywa a w takim klubie jak Legia jest to nie do przyjęcia. Często się powtarza, że piłkarze muszą wziąć sprawy w swoje ręce, ale nie w tym przypadku, bo kiedy jest tak różnorodny skład w szatni, to posklejać zespół jest bardzo trudno. Mogą tego dokonać tylko trenerzy doświadczeni i dużym autorytetem i pewnie takiego szkoleniowca poszukują dyrektorzy w klubie. Oby znaleźli jak najszybciej. Zimny prysznic na Legii już za nami, oby obudzili się po nim wszyscy w klubie, bo czas ucieka a poprawy jakości gry, a przede wszystkim zwycięstw nie widać.
