Już od dawna wiadomo, że w futbolu pieniądze to nie wszystko. Gwarantują spokojne życie klubu czy federacji ale nie gwarantują sukcesów. Katarczycy już wiedzą, że ich marzenia o wielkim wyniku skończą się bardzo szybko. Trudno oprzeć się wrażeniu, że oceniając reprezentację Kataru, robimy to przez pryzmat reprezentacji Ekwadoru. A więc czy to Ekwador jest taki mocny i rozgrywał ten mecz otwarcia na swoich warunkach, czy też Katar był tak słaby, że nie potrafił zagrozić drużynie Ekwadoru. Szybko zdobywane bramki przez Ekwadorczyków i całkowite panowanie nad sytuacją na boisku, ustawiły mecz i spowodowały, że Ekwador mógł zdjąć nogę z gazu i na luzie dojechać do końca meczu. Cień na tym sukcesie Ekwadoru położyła kontuzja ich najlepszego strzelca Valenci. Urazu nabawił się sam, atakując bliższą do przeciwnika nogą i mógł nie wytrzymać jego staw kolanowy. Valencia wyszedł jeszcze na boisko po przerwie, ale zupełnie niepotrzebnie, bo meczu nie ukończył i musiał opuścić boisko w drugiej połowie meczu. Patrząc na to jak radził sobie Katar, należy stwierdzić, że opinie o tym, że mogą odegrać jakąś rolę w mistrzostwach były zupełnie bez pokrycia. Okazuje się, że ani wielkie inwestycje w transferowanie zdolnych, młodych piłkarzy do Kataru i powierzenie ich pod opiekę trenera, który wyszedł ze szkoły hiszpańskiej, nie przyniosło oczekiwanych efektów. Można powiedzieć, spokojnie to był tylko jeden mecz, może się wiele zmienić w kolejnych, ale patrząc na poczynania piłkarzy Kataru, trudno spodziewać się, że nagle dokonają skoku jakościowego. Mistrzostwa ruszyły i chociaż mecz otwarcia nie zostawił wielu pozytywnych wrażeń, to gratulacje należą się reprezentacji Ekwadoru. Zdobyli pierwsze trzy punkty a Valencia z dwoma bramkami przez chwilę będzie liderem w tabeli strzelców. Jutro kolejne mecze ale żadne z nich nie będzie tak ważne, jak mecz wtorkowy naszej reprezentacji. Do boju Polsko.