Real Madryt przystąpi do meczu rewanżowego z Bayernem w komfortowej sytuacji. Każdy wynik remisowy daje Realowi awans do finału Ligi Mistrzów, a może nawet przegrać 0:1 i też przejdzie dalej, a przy porażce 1:2 będzie grać dogrywkę. To wielowariantowy komfort punktowy przed meczem na własnym boisku. Ale jest to niebezpieczne, aby myśleć, że wszystko co trudne jest już za nimi, bo mecze rządzą się własnymi prawami, szczególnie na poziomie Ligi Mistrzów. Zespoły potrafią odrobić nawet trzy bramkową różnicę, a więc każdy zespół musi być mocno skoncentrowany i zdeterminowany w walce o awans do kolejnej rundy. Jurgen Klopp, trener Liverpoolu podczas konferencji prasowej, przestrzegał przed hura optymizmem, mimo że jego zespół w pierwszym meczu spisał się znakomicie i twierdził, że gdyby nawet utrzymali różnicę pięciu bramek, to też nie byliby zbytnio rozluźnieni przed meczem z Romą. I nie była to tylko kurtuazja, w stosunku do gospodarzy meczu, drużyny Romy, ale obawa po meczu Romy z Barceloną. Wielki szacunek, jaki mają w stosunku do siebie poszczególne zespoły zasługuje na szczególną uwagę. Barcelona, Juventus, PSG, Manchester City i wiele innych znakomitych drużyn, już śledzi rozgrywki Ligi Mistrzów tylko na ekranach telewizorów, mimo że są wspaniałe, wielkie i złożone z bardzo drogich piłkarzy. Te cztery zespoły, które pozostały na placu boju wciąż nie mogą być do końca pewne wystąpienia w finale. Oczywiście, trudno sobie wyobrazić, aby Liverpool roztrwonił przewagę trzech bramek, jaką wypracował na swoim boisku. Jednak czerwone światełko ostrzegawcze włącza się, kiedy Liverpool przypomina sobie końcówkę pierwszego meczu, w której Roma potrafiła zdobyć dwie bramki. A skoro potrafiła to zrobić w krótkim czasie i dodatkowo w meczu wyjazdowym, to może to zrobić również na własnym boisku, gdzie atmosfera będzie nadzwyczaj gorąca. Liverpool gra inaczej niż Barcelona, przede wszystkim, szybciej przedostaje się pod bramkę rywali, sam podkręca tempo gry, przedostaje się najprostszymi sposobami pod bramkę rywali i uruchamia natychmiast po przechwycie piłki, trzech znakomitych napastników. Mohamed Salah stał się w trakcie tego sezonu numerem jeden na europejskich listach transferowych. Porównywany jest do Leo Messiego, ponieważ jest podobnego wzrostu i gra lepiej lewą nogą, ale nie ma w tym porównaniu niczego na wyrost. Salah to znakomity napastnik, który zdobywa ważne bramki, otwierające wynik meczów dla Liverpoolu. Potrafi uderzyć mocno z daleka w okienko bramki ale też znakomicie czuje się w sytuacjach jeden na jeden z bramkarzami. Tegoroczna edycja Ligi Mistrzów jest rekordowa jeśli chodzi o liczbę zdobytych bramek, a stało się to możliwe dzięki szkoleniowcom, którzy preferują agresywny, ofensywny sposób gry, szybki odbiór piłki i poszukują do swoich zespołów napastników, dla których przygotowuje się najbardziej skuteczną taktykę gry. Harry Kane – Tottenham, Leo Messi – Barcelona, Neymar – PSG, Gonzalo Higuain – Juventus, Robert Lewandowski – Bayern, Cristiano Ronaldo – Real, Mohamed Salah – Liverpool, Edin Dżeko – Roma, Sergio Aguero – Manchester City i wielu innych nie wymienionych tu ofensywnych piłkarzy to najcenniejsze klejnoty tegorocznych rozgrywek Ligi Mistrzów. Oby tak dalej rozwijał się futbol, a wszyscy pracujący z drużynami w całej Europie brali przykład z najlepszych. Futbolowy zespół buduje się wokół najlepszych graczy, a jeśli są to środkowi napastnicy, to zespół ma szansę stać się bardzo mocny. Klasowe drużyny buduje się od bramkarza i obrony, ale bez klasowego napastnika, nawet najlepiej skonstruowany organizm futbolowy nie będzie miał szansy na sukces.