Jeśli komukolwiek wydaje się, że wybór selekcjonera jest sprawą prostą to jest w błędzie. Oczywiście mediom, kibicom i każdemu kto nie musi takiej decyzji podejmować łatwo jest szafować nazwiskami, ale tylko dlatego, że nikt z nas nie bierze odpowiedzialności za ostateczną decyzję. Trudno sobie wyobrazić aby obecny Prezes PZPN Cezary Kulesza szedł drogą swojego poprzednika. Może to jest powodem, że trener Adam Nawałka, którego namaścił dawniej Zbigniew Boniek, niby jest pierwszym kandydatem na to stanowisko ale zwlekanie z ogłoszeniem tego, pokazuje, że Cezary Kulesza ma wciąż wątpliwości i możliwe, że nie chce się identyfikować z wyborami swojego poprzednika.
W naszym futbolu nigdy nie było i ma ciągłości pracy i szkolenia a każdy kolejny prezes czy trener wprowadza swoje własne porządki, chcąc odciąć się jak najdalej od swoich poprzedników. W zasadzie tylko Prezes PZPN zdaje sobie sprawę o jak dużą stawkę będzie toczyła się walka reprezentacji. Można robić dziesiątki reform, można starać się dopieścić kluby i związki piłkarskie, ale największe znaczenie mają wyłącznie wyniki reprezentacji Narodowej. Jeśli reprezentacja nie będzie osiągać celów, jakie się przed nią stawia, to nikogo nie będzie interesowało co poprawiono w naszym futbolu, ale zawsze ocena pracy PZPN będzie oceniana publicznie przez pryzmat wyników naszej najważniejszej drużyny w kraju. Atmosferę wokół reprezentacji podkręca również fakt, że przecież mamy najlepszego piłkarza na świecie, który przekracza wszelkie bariery w zdobywaniu bramek, a więc jest w tym zespole ktoś, wokół którego można stworzyć ciekawą drużynę i który może być motorem napędowym dobrych wyników reprezentacji.
Dlatego chcąc nie chcąc nie chcąc, znakomite oceny na arenie międzynarodowej jakie otrzymuje Robert Lewandowski, przekładają się automatycznie na większe oczekiwania społeczne co do wyników zespołów, w których gra. Dlatego nie zazdroszczę Prezesowi PZPN, który musi podjąć swoją pierwszą kluczową decyzję, która musi być i zawsze będzie postrzegana jako jego autorska decyzja i nikt już nie będzie wspominał ani jego poprzedników ani Paulo Sousy. Sousa też nie będzie już żadnym alibi dla kolejnego trenera. Trener, jakby go źle nie oceniać zrobił co do niego należało w temacie walki o awans do baraży o finały mistrzostw świata i chociaż zawalił mecz z Węgrami i zabrał nam możliwość rozpoczynania baraży na własnym terenie, to finalnie baraże i nadzieję na awans wciąż mamy. Dlatego już nie na Sousę spadnie wina, jeśli ”odpukać” nie awansujemy, ale wszystkie światła będą skierowane na prezesa, nowego szkoleniowca i piłkarzy, a gdzieś już daleko w tle będzie przewijał się od czasu do czasu duch Sousy. Trzymajmy kciuki, aby Cezary Kulesza wybrał trafnie i dał milionom Polaków radość z uczestnictwa w najważniejszym turnieju futbolowym na świecie.