Francuzi już wiedzą, że spotkają się w finale mistrzostw świata z Chorwacją. Z drużyną, która pod względem czasu gry na mistrzostwach zagrała w sumie jeden mecz więcej na tym mundialu aniżeli ich rywal. Chorwaci trzy mecze rozstrzygnęli po trzech dogrywkach, a na to trzeba być przygotowanym w sposób szczególny. Meczu z Anglią zespół chorwacki nie rozpoczął dobrze. Anglicy byli szybsi, składniej przeprowadzali akcje ofensywne, stworzyli sobie więcej sytuacji bramkowych ale wykorzystali tylko jedną ze stałego fragmentu gry. Nie wykorzystał swojej sytuacji Harry Kane i już wie, że nie wyrówna nawet dokonań Grzegorza Lato, który zdobył siedem bramek w finałach mistrzostw świata. Jednym z najsłabszych piłkarzy w zespole angielskim był Jesse Lingard, który miał wyłożoną jak na tacy piłkę w odległości siedemnastu metrów od bramki i nieatakowany przez nikogo zamiast to wspaniałe podanie zamienić na bramkę, tak niefrasobliwie podszedł do uderzenia piłki, że nie trafił nią w bramkę. Anglicy nie potrafili zamknąć meczu w pierwszych czterdziestu pięciu minutach gry, chociaż mieli ku temu wszelkie szanse. Po przerwie wyszedł na boisko niby ten sam angielski zespół ale już grający zdecydowanie gorzej. Anglicy oddali całkowicie inicjatywę Chorwatom w środku pola, cofnęli się pod własną szesnastkę i tak chcieli dotrwać do końca meczu. Wzięli chyba wzór z Francuzów, którzy dzień wcześniej zaprezentowali podobny sposób gry na utrzymanie wyniku i dowieźli zwycięstwo do końca meczu. Ale Anglicy to nie Francuzi a Chorwaci to nie Belgowie. Dowodzony przez Lovrena, Rakiticia i Modricia zespół opanował środek pola, zdominował grę i układał sobie akcje tak jak sobie to zaplanował, wypracował sobie dużą przewagę i zaczął stwarzać klarowne sytuacje bramkowe. Wreszcie drużyna chorwacka doprowadziła do remisu, co skutkowało dogrywką a w dogrywce strzałem Mandzukicia zapewniła sobie zwycięstwo i grę w finale. Młody angielski zespół i młody anielski trener, zebrali doświadczenia, które będą procentowały w przyszłości, bo przed tą ekipą rysuje się ciekawa przyszłość. Anglicy kończyli mecz w dziesiątkę skutkiem złego sterowania składem przez młodego selekcjonera, który mimo, że miał cztery zmiany, tak nimi pokierował, że mając kontuzjowanego piłkarza w końcówce meczu, musiał grać w osłabieniu. Chorwaci mimo olbrzymiego zmęczenia, które tak naprawdę odczują długo po mistrzostwach, stworzyli sobie szansę na grę o mistrzostwo świata. Ale Francja jest zdecydowanie mocniejszym zespołem aniżeli Anglia i Chorwaci mimo zwycięstw w seriach rzutów karnych lub dopiero po dogrywce, staną przed najtrudniejszym zadaniem na tym turnieju. Jednak wyzwaniem będzie tytuł mistrza świata, który jest już na wyciągnięcie ręki, co pozwala zapomnieć o zmęczeniu i wyzwolić najbardziej skrywane zapasy energii. Będzie wielki finał, będzie wielki mecz. Robiąc wywiad dla STS przed mistrzostwami osobiście postawiłem przed rozpoczęciem turnieju na Francuzów i nie zmieniam swojego typu, chociaż doceniam bardzo mocno dokonania Chorwatów na tym turnieju.