”Dzisiaj każde dziecko potrafi wymienić składy klubowych drużyn europejskich i narysować ich ustawienie. Dlatego w naszym zawodzie menedżera futbolowego, liczą się dziesiątki innych działań, mających znaczenie w doprowadzeniu drużyny do sukcesu”, takie zdanie wypowiedział Jose Mourinho podczas jednej z konferencji prasowych po meczu Chelsea Londyn. Polscy trenerzy nie mają takich dylematów. Doskonale wiedzą, że prowadzone przez nich zespoły nie zawojują Europy a szybkie pożegnanie się turniejem, może spowodować trzęsienie ziemi w klubie. Problem w tym, że jeśli nie mamy szans z czołówką europejską, to na codzień walczymy z drużynami mającymi budżety podobne do naszych i dokonujemy selekcji, w zasadzie z pośród tych samych pikarzy, z których korzystają nasi przeciwnicy. Czymś trzeba umieć wygrać, kiedy drużyny mają podobny potencjał piłkarski. I tu dochodzimy do momentu kiedy tak wiele zależy od pracy trenera.Polscy szkoleniowcy nie są poszukiwani przez kluby w Europie. O ile jest już w klubach dobrej marki coraz większa grupa wyszkolonych w Polsce zawodników, to jednak nie otrzymujemy szans aby zasiąść na ławkach trenerskich liczących się drużyn w Europie. Jeśli nasze flagowe drużyny ponownie szybko odpadną w pucharach europejskich, nie poprawi to niestety wizerunku naszych trenerów na arenie międzynarodowej. Pozostanie jedynie transferowanie najlepszych piłkarzy, co jeszcze bardziej zmniejszy w przyszłości szansę na kolejne edycje europejskich pucharów.Dlatego całe środowisko trenerskie trzyma mocno kciuki za nasze drużyny, bo ich sukces będzie sukcesem całej futbolowej rodziny, natomiast porażki cofną nas do rywalizacji wyłącznie na własnym podwórku a to już jest dzisiaj dla tych klubów zdecydowanie za mało.