Juventus Turyn wyrzucił Barcelonę za burtę Ligi Mistrzów. Można by to uznać za niespodziankę, gdyby nie to, że już w poprzedniej rundzie cudem i po sędziowskich pomyłkach, zespół z Barcelony, któremu kibicuję, bo ich filozofia budowy klubu i zespołu, bardzo mi się podoba, prześlizgnął się do ćwierćfinału tegorocznych rozgrywek. Niestety trójka napastników Barcelony, która potrafi rozmontować każdą obronę była bezsilna w konfrontacji z bardzo skuteczną formacją obrony drużyny włoskiej. Jak coś nie gra w szatni, to prędzej czy później przeniesie się na boisko i właśnie się przeniosło. Trener ma konflikt z najlepszymi piłkarzami, ogłosił, że odchodzi po sezonie. To wystarczyło aby uspokoić szatnię w poprzedniej rundzie ale teraz nie dało już nic. Juventus mocno podbudowany, Juventus ma wszelkie atuty aby zdobyć puchar, bo często najdalej dochodzą zespoły, które najlepiej bronią. Dwie drużyny hiszpańskie w półfinale obok nich Monaco i Juve. Monaco w swoim stylu poszło na wymianę ciosów z Dortmundem i okazało się lepsze aż o dwie bramki. Fajnie się ich ogląda i chyba każdy lubi fantazję ofensywnych graczy Monaco, którzy lubią ryzyko w dryblingu a do tego celnie strzelają. Dortmundu oczywiście żal, bo odpadają po przejściach, bardzo przykrych i trudno ich odpadnięcie na tym poziomie rozstrzygać wyłącznie w kategoriach sportowych. Półfinały będą ciekawe, bo największy outsider Leicester odpadł po ciężkim boju z Atletico i słabeuszy już nie ma. Cztery mocne zespoły w półfinale, mimo że nie ma już Bayernu i Barcelony. Kami Glik wciąż w grze a w meczu z Dortmundem radził sobie znakomicie. Nie ma już Łukasza Piszczka i Roberta Lewandowskiego, mimo że występują w zespołach o wiele bardziej doświadczonych w grze na takim poziomie Ligi Mistrzów. Monaco doszło do półfinału, walcząc od poziomu eliminacji, to też nowość w Lidze Mistrzów. Z pewnością będzie ciekawie i tylko aby Lewandowski jak najszybciej się wyleczył.