Po słabym meczu Astana pokonała Legię 3:1. Wydawało się, że Legia nie będzie miała większych problemów, kiedy stworzyła sobie znakomite sytuacje do zdobycia bramek, wcześniej aniżeli gospodarze. Brakowało jednak skuteczności, koncentracji w decydujących momentach i odrobiny szczęścia. Bardzo dobrze interweniował bramkarz Astany i tylko jemu piłkarze drużyny z Kazachstanu zawdzięczają czyste konto do przerwy. Później już było gorzej dla Legionistów. Piłkarze Astany stwarzali sobie raz po raz sytuacje, po bardzo prostych podaniach piłki bezpośrednio do napastników, aż wreszcie po jednym z takich podań środkowi obrońcy nie upilnowali środkowego napastnika gospodarzy Kabanange i po jego strzale i rykoszecie, kiedy piłka uderzyła w nogę Michała Pazdana, zmyliła Malarza i znalazła sobie drogę do siatki. Drugą bramkę dla Astany zdobył grający w niej w środkowej linii, były piłkarz Zawiszy Bydgoszcz Ivan Majewskij, który ładnym zwodem oszukał pomocników Legii i uderzył zza pola karnego dokładnie w róg bramki bronionej przez Malarza. Wydawać się mogło, że Legioniści nie czują się komfortowo na sztucznej nawierzchni boiska w Astanie. Arkadiusz Malarz bronił bardzo dobrze, wybronił kilka trudnych strzałów a raz wybił piłkę asekurujący go na linii bramkowej Michał Pazdan. Kiedy kontaktową bramkę dla Legii zdobył wprowadzony po przerwie Armando Sadiku, wydawało się, że Legia zaczyna mieć mecz pod kontrolą. Ale wystarczyło gapiostwo piłkarzy środka pola w Legii i w doliczonym czasie gry, po szybkiej kontrze Astany, jej skrzydłowy Patrick Twumasi zdobył trzecią bramkę. Legia przegrała 1:3, ale bez emocji oceniając ten mecz należy stwierdzić, że Astana to nie jest mocny zespół. Robią koszmarne błędy w obronie i dopuścili Legionistów do wielu sytuacji bramkowych. Biorąc pod uwagę podróż, zmianę czasową, klimat a przede wszystkim sztuczną nawierzchnię, to mimo dwu bramkowej przewagi, wydaje się, że mistrz Polski nie pogrzebał jeszcze swoich szans. Wystarczy wygrać dwa do zera i zapewnić sobie grę w fazie grupowej Ligi Europy. Oczywiście łatwo to pisać czy mówić, że wystarczy zdobyć dwa gole nie tracąc żadnego i wszystko będzie o.k. Jedynym problemem w meczu rewanżowym, będą kontry, jakie potrafią skutecznie wyprowadzać piłkarze Astany. Kabanange i Twumasi, to dwójka trudnych do utrzymania zawodników i to oni rozmontowali obronę Legii. Pierwszy mecz to dwubramkowy plus na koncie Astany, rewanż z pewnością będzie pełen emocji, ale mimo dwu bramowej przewagi po pierwszym meczu, z pewnością obie drużyny wciąż mają nadzieję na przejście do kolejnej rundy.