Kiedy pękają marzenia w grze w europejskich pucharach, piłkarze przechodzą traumatyczne nastroje. W pewnym sensie odchodzi do lamusa mit o znakomitym przygotowaniu do sezonu, o znakomitych transferach o cudownej taktyce i o determinacji w chęci wygrywania w Europie. Niestety trauma odpadnięcia z pucharów dotyka też szkoleniowców. Swego czasu nazwano nawet grę w europejskich pucharach, pocałunkiem śmierci dla naszych trenerów. Nasza liga nie należy do mocnych. Co roku łudzimy się, że tym razem się może udać. I niestety nie udaje się. Liga Mistrzów odjeżdża nam już w pierwszej rundzie a zespół z cypryjskiej czołówki, rozkłada mistrza Polski na łopatki. To nie są wyniki budujące atmosferę w drużynie. Oczywiście zawsze można znaleźć usprawiedliwienia. Ale kiedy jest porażka nikt nie chce słuchać o żadnych usprawiedliwieniach. Natomiast Szwedzi, są ciekawszym zespołem aniżeli mozolnie budowany projekt w klubie z Krakowa. Najbardziej przykre było to, że tak Cypryjczycy jak również Szwedzi, byli drużynami lepszymi od naszych zespołów. Łatwo wygrały Piast i Lech ale wyglądało to tak, jakby te zespoły miały wiele szczęścia w losowaniu i trafiły na drużyny zdecydowanie słabsze. Ale to też jest częścią europejskich pucharów i szczęście gra tu swoją ważną rolę. Albowiem i ze słabszymi trzeba umieć wygrać. W grze pozostały trzy zespoły. Legia spadła o piętro niżej ale jest nadal w grze. Lech i Piast nabierają pewności siebie i z pewnością ten element pomoże im w kolejnej rundzie. Ale gdyby odpukać, przytrafiły się porażki, to trudno będzie w szatni wylizać rany po pucharach. Nasze najlepsze zespoły wchodzą co roku ciężko w sezon. Tak oczekiwane mecze pucharowe, stają się zarzewiem kłopotów w szatni i zapanować nad taką sytuacją w klubie nie jest łatwo. W Krakowie drużyna może się koncentrować już wyłącznie na meczach ligowych. Kraków wchodzi w strefę pomarańczową jeśli chodzi o pandemię i piłkarze muszą wzmocnić samodyscyplinę sanitarną. W Wiśle przekonał się o tym boleśnie Kuba Błaszczykowski i to są właśnie te momenty, o których mówimy w kategoriach samodyscypliny. Niestety w Legii też, nie wszyscy przestrzegają dyscypliny sanitarnej i może to jest podłożem kłopotów na poziomie europejskich pucharów. Na klimat w szatni wpływa każdy negatywny element. Może trudno to zrozumieć, komuś kto nigdy w szatni nie był albo nigdy szatnią nie zarządzał. Na zespół oddziałuje wszystko i czasem najmniejsze nawet negatywne wieści, mogą popsuć pozytywny klimat. Teraz trzeba trzymać kciuki oby szybko zespoły z Krakowa i Warszawy podniosły się z kolan. To już leży w gestii szkoleniowców i wierzę, że Michał Probierz i Aleksandar Vuković znakomicie sobie z tym problemem poradzą. Lech, Piast i Legia wciąż są jeszcze przy nadziei i trzeba trzymać kciuki aby drużyny dobrze wylosowały kolejnych rywali. Nie chcemy już nikogo z Cypru ani ze Szwecji.