KULUARY I SALA

Nie wiem co kierowało Józefem Wojciechowskim, kiedy wchodził na salę Walnego Zebrania PZPN. Czy był aż tak naiwny aby żyć przez moment nadzieją, że cokolwiek tego dnia może pójść po jego myśli, a może od samego początku wiedział jak się jego przygoda z wyborami skończy i osiągnął to co chciał. Wystawił do wiatru kilku znanych w środowisku kolegów, którzy zdecydowali się go wspierać i teraz muszą świecić oczami, po opuszczeniu sali przez Wojciechowkiego. Opuszczając salę Wojciechowski wystawił do wiatru też tych co go wspierali. Widziałem w kuluarach Cezarego Kucharskiego i na sali Radka Majdana. Ciekawe czy przynajmniej ich poinformował Józef Wojciechowski o swoich decyzjach. Żyję już na tyle długo, aby móc patrzeć z dystansem na podobne sztuczki, jakie widzieliśmy w hotelu Victoria. Zamieszanie zastępcze z gościem na Zjeździe, który udawał, że chce się zmierzyć o drugą pod względem ważności funkcję w Związku, ( po selekcjonerze reprezentacji),  zastąpiło merytoryczną dyskusję o problemach futbolowych. II liga może tylko przyglądać się  głosowaniom i wyrabiać sobie swoją opinię, na temat tego się dzieje na Zjazdach. Na Zjazdach nie mówi się wiele o futbolu, jedni chwalą inni wyśmiewają i tylko kuluary żyją swoim życiem. Są tysiące tematów zastępczych, które i tak niewiele interesują wyborców. Dlatego wybory Prezesa zastąpiły wszystkie inne tematy, przykryły wszelkie zawirowania i tylko w kuluarach szumiało jak w ulu. Nikt nie pamięta ani jednego wystąpienia czy deklaracji składanych przed czterema laty i za cztery lata będziemy też tylko pamiętać, że Wojciechowski opuścił salę i nie stanął do rywalizacji. Czy się chce czy nie, to wyniki reprezentacji zapewniają spokój Prezesom. Pamiętam nerwowość w Związku kiedy obejmowałem Kadrę i błogi spokój, kiedy awans był już pewny. Środowisko żyje swoim życiem i patrzy na Zjazd  przez pryzmat własnego biznesu, klubu, Związku czy reprezentacji. Szersze spojrzenie na sprawy futbolu ma może parę osób i to one najbardziej się martwią, szczególnie  po takiej szopce jaką oglądaliśmy w hotelu Victoria. Było, minęło, Walne odbyło się i jest o.k. Każdy pozostał przy swoim zdaniu, przez parę dni sportowa Polska pogadała sobie o przedstawicielu środowiska budowlanego, który przypomniał o sobie ludziom sportu i życie futbolowe popłynie dalej. Kilku z nas zostało odznaczonych honorowym członkostwem PZPN, co jest zawsze miłe, bo nie ma nic cenniejszego jak być docenionym przez własne środowisko. Osobiście miałem możliwość po raz kolejny spotkać się ze swoim sztabem reprezentacji, Władysławem Żmudą, Józefem Młynarczykiem i Edwardem Klejndinstem oraz z grupą reprezentantów, którzy dzisiaj są mandatariuszami lub zaproszonymi gośćmi. Gratulacje dla Zbigniewa Bońka za skuteczność działania i życzenia aby kolejne cztery lata stały się twórcze i zostały okraszone sukcesami drużyn reprezentacyjnych. To właśnie jest jeden z tych elementów pracy Związku, które są ważne dla całego środowiska.