Meczom naszej reprezentacji towarzyszą wielkie emocje. Zwykle emocje biorą się stąd, że oczekiwania kibiców, co do widowiska i ewentualnego wyniku meczu, nijak nie chcą korespondować z tym co oglądamy na boisku. W meczu z Armenią emocje sięgały zenitu, bo wszystkim wydawało się, że grając przeciwko outsiderowi grupy łatwo osiągniemy zwycięstwo. A kiedy boisko opuścił jeden z Ormian i goście musieli grać w dziesięciu, to błogi spokój ogarnął kibiców i oczekiwania na grad bramek w wykonaniu naszej reprezentacji stały się jeszcze bardziej uzasadnione. Tymczasem nic takiego się nie stało. Mało tego okazało się, że kilku piłkarzy z Armenii potrafi dryblować i robi to tak skutecznie, że zaczęli dochodzić dość łatwo do klarownych sytuacji bramkowych. Wynik remisowy utrzymywał się mimo stałego naporu naszej drużyny ale wykończenie akcji ofensywnych było zupełnie nieskuteczne. Atak pozycyjny nigdy nie był silną bronią naszej drużyny a ponieważ kontry raczej nie było jak rozwinąć, to bicie głową w mur złożony z ośmiu zawodników reprezentacji Armenii nie przynosiło upragnionej bramki. W zasadzie nie funkcjonowała skutecznie żadna formacja. Atak nie dochodził do pozycji strzałowych, pomoc nie bardzo miała pomysł na przygotowanie dokładnego ostatniego podania, a obrona musiała oglądać kilkakrotnie plecy napastników gości, którzy na nasze szczęście tak przestraszyli się Łukasza Fabiańskiego, że albo oddawali mu piłkę do rąk, albo nie trafiali z bliskiej odległości. I dobrze, bo sensacja wisiała na włosku. Na szczęście mamy w drużynie Roberta Lewandowskiego i to on wziął w swoje ręce rozstrzygnięcie meczu i po celnym podaniu Kuby Błaszczykowskiego z rzutu wolnego uderzył piłkę głową nie do obrony, ustalając wynik meczu na 2:1. Mecz został wygrany, punkty wpłynęły na nasze konto, a na koniec pozytywne emocje, które przykryły całkowicie złe wrażenia, jakie towarzyszyły całemu meczowi. Szatnia zawsze żyje własnym życiem i wiem, że po zwycięstwie zawsze jest dobra, pozytywna atmosfera, bez względu na to jak wyglądał mecz. Całe środowisko dobrze życzące naszej reprezentacji cieszy się razem z drużyną bardzo, bo jesteśmy na pierwszym miejscu w grupie razem z Czarnogórą, która podobnie jak Rumunia, prezentuje słaby poziom a z pewnością są słabsi od nas i to jest kolejny dobry, pozytywny impuls po ostatniej kolejce w grupie, gdzie Duńczycy przegrali u siebie z Czarnogórą i raczej trudno im będzie takie straty odrobić. Generalnie jest bardzo dobrze, chociaż doskonale wiadomo, co należy jeszcze poprawić.