CZTERECH DO BRYDŻA

Carlo Ancelotti, Jurgen Klopp, Pep Guardiola, Unai Emery to czterej trenerzy, który poprowadzą zespoły w półfinale Ligi Mistrzów. Czterech bardzo doświadczonych szkoleniowców, których pracę ogląda się z wielką przyjemnością. Oczywiście w tym towarzystwie większość fachowców oczekiwała PSG z ich kolosalnym budżetem i światowymi gwiazdami futbolu. Ale Mauricio Pochettino nie dał sobie rady z zarządzaniem zespołem. Jeśli nie Pochettino, to wydawało się, że pojawi się przy brydżowym stole Thomas Tuchel i prowadzona przez niego Chelsea. Ale Chelsea poległa w dwumeczu z Realem Madryt i mimo, że bardzo podobali się w drugim meczu w Madrycie, to jednak po heroicznym boju odpadli i nie obronią już tytułu najlepszej klubowej drużyny w Europie. Tak więc do drzwi pokoiku brydżowego zapukał Unai Emery, jakby delikatnie nie pasując swoim zespołem do tego towarzystwa. Ale jednak zdecydowanie bardziej pasuje to tego towarzystwa aniżeli Diego Simeone, który najpierw pokazał światu nowe ustawienie drużyny 1x5x5 lub jak ktoś woli 1×10, a później zmarnował połowę meczu obawiając się Manchesteru City i dał sobie oraz zawodnikom tylko czterdzieści pięć minut na walkę o ewentualny awans do półfinału LM. Efekt był słaby, brzydki, nerwowy i nie pasujący do poziomu tych rozgrywek. Unai Emery odesłał z kwitkiem młodego Juliana Nagelsmanna, który nie potrafił na tyle skutecznie zarządzić Bayernem Monachium aby znaleźć się w tym elitarnym gronie przy stoliku do brydża. Drużyny, które odpadają przed półfinałem Ligi Mistrzów, pakują się w solidne kłopoty. Dlatego przewiduję, że Pochettino, Tuchel, Nagelsmann, Simeone, mają początek sporych kłopotów, które mogą się dla nich skończyć wraz z końcem sezonu. Gdyby ocenić drużyny, po tych niesamowitych bojach, to najlepiej wygląda Liverpool. Oczywiście nie wiadomo, jakie konsekwencje dla piłkarzy Manchester City mają urazy jakich nabawili się w meczu z Atletico. Jeśli urazy nie są groźne to wciąż są mocnym zespołem o finałową rozgrywkę. Jak Feniks z popiołów podnosi się w meczach Real Madryt, bardzo skutecznie ustawiany przez Ancelottiego ale czy starczy im fartu na jeszcze jeden dwumecz, niewiadomo. Czerpali z tej beczki fartu pełnymi garściami, ale czy starczy to na kolejne mecze, to duży znak zapytania. W najlepszej sytuacji jest Emery, bo on już napisał swoją kolejną historię w Villareal i jeśli cokolwiek do tego dołoży to będzie niesamowite, ale czeka go niezwykle ciężkie zadanie. Podsumowując, czekają nas kolejne wspaniałe mecze z dramaturgią, jakiej nie wymyśliłby żaden autor.