Zimą drużyny piłki nożnej przeżywają traumę. Te które mogą wyjeżdżają jak najdalej od zmarzniętych boisk i lądują w Turcji, na Cyprze, w Hiszpanii czy innych miejscach, gdzie można trenować i grać na suchych, naturalnych nawierzchniach. Sztuczne trawy, mimo, że są unowocześniane z roku na rok, niestety nie są podłożem bezpiecznym dla piłkarzy. Miał na ten temat długi i ciekawy wykład przedstawiciel Komisji Lekarskiej UEFA, kiedy przedstawiał polskim szkoleniowcom liczbę urazów na konkretnych, sztucznych nawierzchniach. O ile dla mnie są one dobre do treningów, to już gra powoduje duże ryzyko. Najczęściej nie wytrzymują stawy kolanowe i wiązadła krzyżowe. I nie ma tu zbytnej różnicy czy są to młodzi sportowcy czy doświadczeni piłkarze. Większość trenerów miała w swojej karierze takie przypadki i trudno nie odnosić ich do rodzaju nawierzchni. Oczywiście wychodzi się z założenia że grać trzeba, bo to najlepszy sprawdzian formy i pracy zawodników, ale z dwojga złego, już lepsza jest gra na śniegu lub na nawierzchni szutrowej aniżeli na zmrożonej sztucznej trawie. Nie mam żadnych danych z tegorocznych treningów drużyn, ale z pewnością, są zawodnicy, którzy nie będą dobrze wspominać okresu przygotowawczego. Nie chcę tu wymieniać boisk i miejscowości, w których zimą odbywają zgrupowania młodzi zawodnicy. Trenerzy z całego województwa mieli szkolenie i egzaminy na dyplom UEFA B i UEFA A, a podczas zajęć codziennie było słychać syrenę i kolejne karetki zabierały chłopców, którzy podczas gier kontrolnych czy treningów ulegali kontuzjom stawu kolanowego. Trenować tak, ale grać nie, nie rywalizować w grach ani w małych fragmentach ani tym bardziej z przeciwnikiem na całym boisku. Oczywiście może się udać i nie stanie się akurat nic, ale należy pamiętać, że ryzykuje się zdrowiem i karierą zawodników. Pamiętam, że kiedy grająca w Ekstraklasie warszawska Polonia skorzystała z jednego ze sztucznych boisk w Warszawie, wszystko szło dobrze. Treningi odbywały się planowo w hali ze sztuczną nawierzchnią, aż któregoś dnia trener zarządził na zakończenie zajęć grę wewnętrzną. I tak drużyna straciła jednego z najzdolniejszych piłkarzy. Po urazie stawu kolanowego, jakiego nabawił się w trakcie tej gry, piłkarz już nie wrócił na boisko. Jest zima, są boiska ze sztuczną nawierzchnią i nie w pełni przygotowane mięśnie do przeciążeń, jakie czekają piłkarzy podczas gry na sztucznych nawierzchniach. Uważajcie, szkoda zdrowia.