Nawet tak optymistycznie nastawiona osoba do polskiego futbolu jak ja, nie mogę się pogodzić z tym co zobaczyliśmy w wykonaniu naszych drużyn klubowych w konfrontacji z zespołami z Belgii i Luksemburga. Jakąś rekompensatą po finałach mistrzostw świata, mogłyby być mecze ligowe. Ale oglądając mecze naszych drużyn w Ekstraklasie trudno jest mieć nadzieję, że już tak zły czas, jaki mieliśmy niedawno w wykonaniu reprezentantów naszej ligi, szybko się nie powtórzy. Linia telefoniczna się rozgrzała i każdy dzwoniący chciałby aby zdefiniować to, co obecnie dzieje się na naszych oczach w polskiej Ekstraklasie. Ale nie są to łatwe oceny, bo nie jesteśmy na co dzień w szatniach zespołów, a oceny robione z odległości trybun muszą być tylko powierzchowne. O kompromitacji mówią już sami piłkarze, co jest najlepszym sygnałem dla zarządzających kubami, że coś jest nie tak, ale na to pytanie, co jest nie tak, muszą już sobie odpowiedzieć sami. Jesteśmy po pierwszych meczach w Lidze Europy i runda rewanżowa już niebawem. Wszystko jeszcze jest do wygrania i można zmienić klimat i opinię o naszych drużynach, bo wystarczy, że Legia wygra 2:0 w Luksemburgu, Lech i Jagiellonia zwyciężą drużyny z Belgii i będziemy w zupełnie innych nastrojach. Oczywiście nie będzie to proste, bo mimo, że po przegranym meczu w Warszawie, zwycięstwo i przejście do kolejnej rundy deklarował publicznie najlepszy piłkarz Legii, jej bramkarz Arkadiusz Malarz, to jednak kiedy się wlało w serca przeciwnika nadzieję na awans, to trudno jest wierzyć, że to może się udać Legionistom na boisku w Luksemburgu. O wiele więcej można było spodziewać się po Lechu Poznań, ale w zasadzie po meczu w Belgii trudno jest znaleźć jakieś pozytywy. Lech musi bardzo zmienić swój sposób gry w meczu rewanżowym aby dać sobie szansę na awans. Wyrównany mecz grała Jagiellonia, co nie jest zbyt optymistyczne biorąc pod uwagę, że Jaga grała na własnym boisku. Jagiellonia podobała się bo była najbardziej kreatywna z naszych eksportowych drużyn. Najciekawszy na boisku Arvydas Novikovas, grał dobry mecz, a jak ważny jest to piłkarz dla drużyny, widać było po jego zejściu z boiska, kiedy inicjatywę przejęli goście i potrafili udokumentować swoją dobrą grę, zdobytą bramką. Jagiellonia pokazała jednak w Portugalii, że dobrze czuje się w meczach wyjazdowych, ale w poprzedniej rundzie miała komfortową sytuację, bo zdobyła punkty u siebie i remis na wyjeździe wystarczał. Tamten projekt się udał, ale teraz poprzeczka powędrowała wyżej i zagrać trzeba będzie jeszcze skuteczniej. Dobrze, że wspaniale reprezentują Polskę na międzynarodowych arenach nasi lekkoatleci i lekkoatletki, na wysokości zadania stają kolarze i rodzina sportowa ma kim powetować sobie niepowodzenia futbolowe. Ale jeszcze będzie dobrze i w futbolu w co mocno wierzę, i mam nadzieję, nie jestem w tej ocenie osamotniony.