Magia futbolu objawia się właśnie w takich meczach jak półfinał Ligi Mistrzów. Po wczorajszym meczu Realu z Bayernem, dzisiaj Roma dała w meczu z Liverpoolem piękną lekcję determinacji w walce o wejście do finału LM. Wydawało się, że porażka 2:5 w pierwszym meczu, powinna być już nie do odrobienia dla zespołu z Rzymu. A jednak Roma zwyciężyła 4:2 i była zdecydowanie bliższa zdobycia kolejnych bramek aniżeli Anglicy. Liverpool ma swój dobry atak, chociaż podobnie jak w meczu w Madrycie, gdzie nie zaliczyli trafień Ronaldo i Lewandowski, tak samo Salah tym razem nie zaistniał w Rzymie. Jedynie Dżeko zdobył dla Romy jedną z bramek i był zdecydowanie wyróżniającą się postacią w tym meczu. Coś w tym musi być, że specjalna opieka obrońców nad najlepszymi snajperami jest jednym z elementów charakterystycznych dla tych pojedynków. Liverpool przegrał 4:2 i przeszedł do finału, ale miał w tym meczu furę szczęścia bo minimum w dwóch sytuacjach sędziowie mogli zareagować inaczej i Liverpool znalazłby się w opałach. Tak jak w meczu Real : Bayern lepsze wrażenie pozostawili Bawarczycy, tak w meczu Roma : Liverpool, zdecydowanie ciekawiej zaprezentowali się zawodnicy Romy. Ale w futbolu nie ma punktacji za dobre wrażenie, liczą się punkty i bramki, a w tym lepsze okazały się zespoły Realu i Liverpoolu. Bardzo ofensywny futbol pokazują najlepsze zespoły klubowe w Europie i tegoroczna edycja Ligi Mistrzów jest dzięki temu niezmiernie interesująca. Jeśli Real przechodzi do finału a wynik dwumeczu z Bayernem to 4:3 dla Realu, a Liverpool przechodzi do finału wynikiem w dwumeczu 7:6, to już same zdobycze bramkowe pokazują jak ciekawy mamy dzisiaj futbol na najwyższym poziomie europejskim. Znakomite mecze, trzymające w napięciu kibiców do ostatniej sekundy, to jest magia tej dyscypliny sportu, która nie pozwala nawet na chwilę odejść kibicom od ekranu telewizora. Jak co roku wiele dyskusji będzie dotyczyło kontrowersji sędziowskich. Arbiter popełnił w Rzymie wiele błędów, myląc się na szkodę obu zespołów, ale były to pomyłki duże, bo ważne dla wyniku meczu. Dlatego już słyszymy tęsknotę za systemem VAR, który z pewnością pomógłby bardzo sędziemu w podjęciu właściwych decyzji. Roma odrobiła znakomicie lekcję taktyki, co było widać w sposobie gry i wyborze strony, którą rozegrali większość akcji ofensywnych. Młody obrońca Liverpoolu /19/ Alexander-Arnold nie dawał sobie rady ze znakomicie dysponowaną lewą stroną drużyny Romy. Dziewiętnastolatek poznał smak europejskich pucharów i dostał mocną lekcję, jak należy być przygotowanym aby grać skutecznie na tym poziomie rozgrywek. W finale są Real i Liverpool, a taki finał gwarantuje nam kolejne znakomite widowisko. Obydwa pojedynki półfinałowe pokazały wszystkim, że straty bramkowe, nawet duże, można odrobić w drugim meczu i to bez względu na to, czy gra się na własnym boisku czy na wyjeździe. Roma i Bayern w dwumeczach stworzyły sobie więcej sytuacji do zdobycia bramek aniżeli Real i Liverpool, ale w obu przypadkach zawiodła skuteczność strzałowa piłkarzy, lub zaważyły błędy indywidualne, jakich nie popełniają zawodnicy tych zespołów w meczach o niższe stawki. Finał 26 maja w Kijowie, niestety bez polskich piłkarzy, a później już tylko finały mistrzostw świata, oczywiście z polską reprezentacją w roli głównej.