Mecz Cracovii z warszawską Legią nie zapowiadał się specjalnie emocjonująco. Zdecydowany faworyt Legia jechał do jednej z drużyn, która walczy o to, aby załapać się w pierwszej ósemce a więc wydawało się, że raczej mecz będzie dla Legii łatwiejszym lub trudniejszym ale dopisaniem kolejnych punktów, które pozwoliłyby Legii utrzymać fotel lidera . Jednak okazało się, że warunki atmosferyczne, wielka determinacja w walce nawet o jeden punkt piłkarzy z Krakowa, oraz fakt, że dzień wcześniej na pozycję lidera Ekstraklasy wyszedł zespół Jagiellonii Białystok, co z pewnością wprowadziło trochę nerwowości w szeregi piłkarzy z Łazienkowskiej, to wszystko były delikatne sygnały, że może zrobić się ciekawie w tym meczu, a nawet dojść do sensacji. Drużyny pokazały emocjonujące widowisko, trzymające jak w dobrym horrorze, do ostatniej sekundy meczu. Akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie, ale żadnej z drużyn nie udało się umieścić piłki w siatce. Najlepsze sytuacje, takie które będą się zawodnikom śniły długo po nocach zmarnowali Hamalainen dla Legii i Piątek dla Cracovii. Obaj napastnicy nie dali rady pokonać bramkarzy, będąc w sytuacjach sam na sam z bramkarzem. Oczywiście sytuacji do zdobycia bramek było więcej i może to tylko mróz, nie pozwolił zawodnikom na większą koncentrację i skuteczniejsze kończenie akcji, a może bramkarze w tym dniu byli nie do pokonania. W takim meczu nawet trudno kogokolwiek specjalnie wyróżnić, prócz bramkarzy oczywiście, którzy wybronili wszystko co mieli do wybronienia i utrzymując zerowe konto, doprowadzili do zdobycia jednego punktu, dla każdej z ekip. Dlatego to tym zawodnikom w pierwszej kolejności, należy się poniedziałkowy torcik od kolegów w szatni. Piłkarze pokazali dobre widowisko, mimo że na trybunach było niewielu kibiców, mimo że aura nie sprzyjała pokazaniu dobrego futbolu, to mecz oglądało się z przyjemnością, bo prócz determinacji w grze o zwycięstwo, było kilka ciekawych akcji, po których zawodnicy dochodzili do klarownych sytuacji strzeleckich. To była dobra promocja polskiej ligi, mimo, że bez zdobyczy bramkowej.