Nigdy bym się nie spodziewał, że cypryjskie drużyny z małej Wyspy Afrodyty, będą częściej w fazie grupowej Ligi Mistrzów aniżeli nasze zespoły. Tymczasem budżety nie większe niż u nas ale praca selekcyjno – szkoleniowa i organizacyjna bez porównania lepsza niż w Polsce. Spotykam się z dużymi wyrazami sympatii na Cyprze, podobnie jak Jacek Gmoch, czy piłkarze którzy pozytywnie zapisali się w historii cypryjskich klubów. Dzisiaj wielkie wydarzenie Apoel gra już nie pierwszy raz z Realem Madryt. Naturalne tutaj jest, że każdy kibic pędzi na stadion z wiarą w zwycięstwo i nikt nie dopuszcza myśli, że może być inaczej. Tego się nauczyłem od pierwszego dnia mojego pobytu na Cyprze, kiedy najmniejsze kluby, przed meczem zawsze wierzyły w to, że mogą pokonać najmocniejszych i to w meczach wyjazdowych. Tu nie ma gier na zwycięski remis, zawsze się gra o pulę punktów. Mecz oczywiście weryfikuje nadzieje i marzenia, ale podejście do meczu zawsze jest takie samo. Liczy się tylko sukces. I to jest element, który musi cechować każdego sportowca i każdego trenera. Pamiętam wykład Carlosa Alberto Parreiry, który opowiadając o reprezentacji Brazylii mówił, że gdyby w szatni przed jakimkolwiek meczem powiedział, że w tym meczu dobry będzie remis, to nie zdążyłby skończyć zdania a zawodnicy wynieśliby go z szatni. Podobnie jest na Cyprze, podejście do każdego meczu takie jak do finału Ligi Mistrzów i tylko wtedy cię szanują i tylko takich ludzi chcą tu zatrudniać. Apoel powoli, systematycznie buduje swoją wartość. Na Cyprze jest liderem teraz czas na rywalizację w Europie. Skoro nie ma już na tym poziomie polskich drużyn, to kibicuję Apoelowi, chociaż nie mam tak głębokiego przekonania, jak większość moich cypryjskich przyjaciół, że pokonają dzisiaj Real. Ale kto wie może to oni będą mieli rację? Przecież to tylko futbol a w futbolu każdy wynik jest możliwy.