HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY

Właściwie niby nic nowego, jesteśmy w Europie więc chcąc nie chcąc musimy co jakiś czas grać z drużynami, z jakimi już mierzyliśmy się w przeszłości. Reprezentacja 2000-2002 nie miała w grupie Szwajcarów ani Irlandczyków. Mieliśmy za to Ukraińców, z którymi rozprawiliśmy się w miarę łatwo i to na ich terenie. Nie mniej wymienione powyżej reprezentacje zagrały z nami mecze towarzyskie. Irlandczyków pokonaliśmy 4:1 a Szwajcarów 4:0. Dzisiaj futbol mocno się zmienił i reprezentacje również. Ale pewne elementy gry poszczególnych reprezentacji są niezmienne, bo dotyczą nawyków i sposobu na zwyciężanie, który jest charakterystyczny dla każdej reprezentacji. Lubimy drużyny, które swój sposób na zwycięstwo budują atakiem pozycyjnym. Mamy czas na ustawienie szyków obronnych, wzajemną asekurację i skutecznie przeszkadzamy przeciwnikom w konstruowaniu akcji ofensywnych. Później wyczekamy na błąd w podaniu lub próbie dryblingu i odjeżdżamy kontrą. A mając z przodu takich piłkarzy jak Lewandowski, Milik, Grosicki czy Błaszczykowski, zawsze znajdziemy w meczu kilka sytuacji bramkowych i tylko pytanie czy je wykorzystamy czy nie. Nie trzymamy piłki długo przy nogach, raczej wolimy oddać ją przeciwnikom i zmusić ich do ryzykowania w dużej liczbie podań, jaką będą starali się wymienić. Nasz najbliższy przeciwnik Szwajcaria właśnie w taki sposób buduje swoje akcje ofensywne. Powoli, z formacji do formacji aby w ataku trochę improwizować i jeśli skrzydłowym dryblingi się udają to stworzą sobie sytuacje bramkowe, natomiast jeśli obrońcy ich zablokują stają się bezradni jak nowicjusze. Ukraina dla przykładu grała ładnie, wymieniała wiele podać, dostarczała piłki do skrzydłowych, którzy w sposób indywidualny starali się dojść do sytuacji bramkowych, ale bardzo skuteczna i ofiarna gra naszych obrońców nie pozwoliła im na rozwinięcie skrzydeł. I mam nadzieję, że podobnie będzie w meczu sobotnim, w którym zablokujemy indywidualne popisy skrzydłowym reprezentacji Szwajcarii i wykonamy wiele przechwytów, z których kilka doprowadzi nas do sytuacji strzałowych. W meczu w 2001 roku, bramki dla naszej reprezentacji zdobywali Olisadebe, Karwan, Krzynówek i Hajto. W sobotę może wystarczyć tylko jeden zdobyty gol a jeśli nie wystarczy to jeden gol więcej zdobyty aniżeli może to zrobić przeciwnik. Trzymamy mocno kciuki za tę reprezentację, która we Francji może dać nam jeszcze wiele radości. Oby tak dalej.