FRANCJA : RUMUNIA 2:1

W meczu otwierającym finały mistrzostw Europy reprezentacja Francji zwyciężyła reprezentację Rumunii 2:1. Mimo, że Francuzi stworzyli sobie więcej sytuacji bramkowych, to jednak zwycięstwo nie przyszło im łatwo. Rumuni okazali się bardzo niewygodnym przeciwnikiem, byli dobrze przygotowani do meczu i to oni na początku każdej połowy meczu stwarzali sobie stu procentowe sytuacje bramkowe. Wszyscy spodziewali się, że zobaczą znakomitą grę Pogby, kreowanego na jedną z gwiazd mistrzostw lub Griezmanna, którego umiejętność dochodzenia do pozycji strzałowych jest ogólnie znana. Nic z tego, Pogba poza dokładnymi długimi podaniami w poprzek boiska i poza jednym dobrym uderzeniem na bramkę, nie zapisał się niczym specjalnym w meczu. Podobnie Griezmann, który mógł zdobyć dwie bramki, ale po jego uderzeniu głową piłka uderzyła w słupek a po znakomitym podaniu Sagni, i strzale Griezmanna, piłka po rykoszecie, wyszła na aut. Obaj piłkarze Pogba i Griezmann zostali zmienieni w trakcie meczu i nie było po ich zmianie widać, że zespół za nimi specjalnie tęsknił. Ciężar prowadzenia gry wziął na siebie Payet i to on był najlepszym piłkarzem meczu, podając piłkę do Girouda, po którym padła pierwsza bramka i samemu zdobył drugą, zwycięską bramkę po pięknym uderzeniu z daleka w samo okienko bramki. Dla mnie prócz Payeta wyróżnił się znakomicie broniący Rami i skutecznie włączający się do akcji ofensywnych Sagna. Na plus zagrał Lloris w bramce, znakomicie reagujący przy strzale z bliskiej odległości Romana Stancu. Nie ma nic gorszego, jak napracować się jak zespół rumuński, zagrać dobry mecz, stworzyć jeszcze dwie znakomite sytuacje do zdobycia bramek, dostać za mecz dobre opinie i zejść z boiska z porażką. Ale kiedy komuś wyjdzie takie uderzenie jak Dimitrowi Payet, to nie ma na to lekarstwa i należy to przyjąć z pokorą. Po prostu od czasu do czasu, takie uderzenie nie do obrony się zdarza. Rumuni pokazali solidność w grze w obronie, groźnie kontrowali i potrafili dojść do klarownych sytuacji bramkowych. Osobiście nie wiem dlaczego selekcjoner reprezentacji Rumunii Angel Jordanescu, zdjął z boiska Florina Andone. Grał dobrze, dawał sobie radę z silnymi obrońcami francuskimi i znakomicie się zastawiał. Mocny na nogach, stwarzał kolegom dobre sytuacje i chociaż sam nie dochodził do sytuacji strzałowych, to stwarzał duże zagrożenie dla obrońców francuskich. Najbardziej zapamiętane po meczu będą sytuacje jakie wpłynęły na wynik meczu. W mojej opinii Giroud, zanim piłka trafiła go w głowę, faulował przy pierwszej bramce zdobytej przez Francuzów, bramkarza rumuńskiego Cipriana Tatarusanu, ale sędzia tego nie zauważył. Zauważył za to i prawidłowo faul Evry w polu karnym, po którym Rumuni zdobyli wyrównującą bramkę. Zgodnie z oczekiwaniami wygrali gospodarze imprezy, chociaż nie zachwycili formą. Jednak trzy zdobyte przez nich punkty, to duża zaliczka już na początku turnieju. Rumuni w trudnej sytuacji, chociaż mogą mieć nadzieję, że jeśli zagrają na podobnym poziomie w kolejnych meczach, to o wyjście z grupy mogą być spokojni. Łzy schodzącego z boiska Payeta, pokazały w jakim stresie przystępowali do gry piłkarze francuscy. Sytuacja w samej Kadrze nie jest komfortowa, specyficzna atmosfera wśród kibiców, po braku powołania do reprezentacji gwiazdy Realu Madryt, Benzemy ,  oraz nerwowo na ulicach Paryża, gdzie sytuacja jest mocno napięta i te wszystkie problemy czują na swoich barkach piłkarze. Niełatwy turniej dla Francuzów ale o nich się już nie martwimy, w niedzielę ruszają Biało-czerwoni i to jest dla nas najważniejszy temat. Mówi się, że kto w Irlandii nie złapie się do zespołu rugby, odsyłany jest do futbolu. Dlatego przed tym meczem jestem spokojny, tym bardziej, że jak dochodzą wieści od medyków, Kamil Grosicki też może mieć szansę na grę. I to jest dla nas najważniejsza informacja w dniu dzisiejszym.