CZASEM PRZYKRO JEST MIEĆ RACJĘ

Kiedy oceniłem, że kolejki UEFA ligi mistrzów i ligi europy powinny zostać odwołane i na dowód tego sam odwołałem mój wyjazd na mecz ligi europy do Turcji, mówiąc i pisząc na tej stronie o wielkim ryzyku jakie niesie ze sobą rozgrywanie meczów, w takiej sytuacji w jakieś znalazł się świat, nie przypuszczałem, że po czasie mecze tamtej kolejki, szczególnie te, które odbywały się z udziałem publiczności zostaną nazwane bombą biologiczną potęgującą błyskawiczne rozprzestrzenianie się wirusa. Jestem pełen uznania dla klubów, które same odwołały mecze nie czekając na tak zwane decyzje z góry. Tam odważni liderzy, uratowali z pewnością wiele istnień ludzkich. Wciąż powtarzam, że przede wszystkim, w trudnej sytuacji nie sprawdzili się liderzy, wszędzie tam gdzie mecze grano i oczywiście w centrali, skąd mogły spłynąć jednoznaczne decyzje. Kiedy dzisiaj czytam wypowiedzi choćby takich osobowości jak Jurgen Klopp, który krytykuje decyzję, że tamten mecz z Atletico doszedł w ogóle do skutku, to na usta ciśnie się pytanie dlaczego on sam, jako mocny lider, nie wpłynął na to aby odwołać mecz i zatrzymać przyjazd do Anglii kilku tysięcy kibiców z Hiszpanii. Mówiono zawsze, że Polak jest mądry po szkodzie. Tym razem dotyczy to przedstawicieli wielu innych krajów i akurat najmniej w tym przypadku dotyczy Polski. Nie ma takiego klubu, takiej firmy, marki czy idei, dla której warto byłoby ryzykować zdrowie i życie ludzi. Brak wyobraźni liderów zarządzających różnymi dziedzinami naszego życia w Europie w tym nie wyłączając piłki nożnej, nie spowodował oczywiście powstania wirusa ale nie doprowadził do ochrony zdrowia i życia wielu istnień ludzkich. Trenerzy mają tę zaletę i z pewnością nie tylko trenerzy, że tak jak szachiści umiemy przewidywać na kilka ruchów do przodu co może się za chwilę wydarzyć. To nie ma nic wspólnego z magią ale jest to logiczna umiejętność wyciągania wniosków z wielu znaków jakie zsyła nam los. Wielu osobom nagle przychody z meczów, żal wysokiej formy zespołów, podpisanych umów i pogoń za emocjami, przesłoniła oczy, zatkała uszy i odjęła mowę. Zrobiono wszystko z kolejną, dawniejszą naszą maksymą, że przecież jakoś to będzie. Otóż nie będzie, bo tym razem przeciwnik jakim okazał się okropny, zabójczy wirus okazał się przeciwnikiem jak na razie nie do pokonania. Dzisiaj żałuję, że miałem rację przewidując, że odbywanie meczów i uczestnictwo w nich niesie zbyt wielkie ryzyko. W efekcie siedzimy wszyscy w domach i zastanawiamy się jak można pomagać innym i uważać aby samemu się nie zarazić. Meczów nie ma i długo nie będzie, ale wiele osób myśląc o tym co się, jeszcze nie tak dawno wydarzyło, dałoby wiele aby móc cofnąć czas i podjąć szybkie decyzje, które w pierwszej chwili spotkałyby się krytyką najbardziej zagorzałych kibiców, ale po czasie okazałyby się zbawienne. Niestety czasu się nie cofnie i powrotu do tego co się wydarzyło niedawno już nie ma. Wypada wierzyć, że wiele osób, na poważnych stanowiskach zdobyło konieczne doświadczenia ale z tym co się wydarzyło, będzie musiało już zostać do końca życia i zadawać sobie pytanie, jakie często zadają sobie trenerzy, czy można było w konkretnej sytuacji zdecydować inaczej. Życzę zdrowia.