WRÓCILIŚMY DO DOMU

Zwycięstwem 4:0 z reprezentacją Izraela polska reprezentacja zakończyła pierwsze półrocze. Zgodnie z oczekiwaniami jesteśmy pierwsi w grupie, z pewnością awansujemy z pierwszego miejsca w grupie i pokazaliśmy, że naszym miejscem powinien poziom, na jakim do niedawna byliśmy, czyli w Ekstraklasie Europy. Nie ma co umniejszać umiejętności naszego ostatniego rywala, który wyglądał, jakby przyjechał do Warszawy na ciekawą wycieczkę a przy okazji rozegrał sobie mecz na fajnym stadionie. Nasz zespół nie prowadził gry i nie robił tego w innych meczach. Oddajemy inicjatywę gościom, którzy czując trochę luzu, bo nie dusimy nikogo pressingiem, zaczyna coraz pewniej rozgrywać piłkę, zapominając, że naszym największym atutem od zawsze był kontratak. I tak się ten mecz rozgrywał. Ładnie broniliśmy na własnej połowie, doprowadzaliśmy do przechwytów piłki i wyprowadzaliśmy skuteczne kontry. To polski znak firmowy od zawsze i tylko się trzeba cieszyć, że skończyliśmy najróżniejsze próby i wróciliśmy do ustawienia dwójką napastników. Wreszcie potrafimy wykorzystać szybkość naszych napastników. Każdy z napastników zdobył bramkę, co tylko pokazuje jak łatwo dochodzimy do sytuacji bramkowych, kiedy w ataku jest już nie tylko Robert Lewandowski ale większa grupa graczy, potrafiących trafiać w bramkę. Mecz z drugą drużyną w naszej grupie pokazał jednoznacznie różnicę jaka dzieli Polską reprezentację od pozostałych w grupie. To było wiadomo już przed rozpoczęciem eliminacji ale co najważniejsze, selekcjoner znalazł wreszcie rozwiązanie w formacji ataku, co nie znaczy, że jeszcze lepiej być nie może, ale już jeden dylemat został rozwiązany. Na tle reprezentacji Izraela nasi piłkarze wyglądali jak odrzutowce przy helikopterach, a każde przyśpieszenie, czy na skrzydle czy w środku pola prowadziło do stworzenia sobie sytuacji, które można było zamienić na bramki. Żeby nie zasłodzić się już całkowicie, to trzeba przypomnieć, że Izraelici byli blisko stworzenia sobie klarownych sytuacji. Jednak szczęście sprzyja lepszym a w tym meczu między drużynami była co najmniej różnica klasy, więc i szczęście było po naszej stronie. Mamy komplet punktów i prowadzimy z dużą przewagą punktową w grupie, co daje selekcjonerowi komfort przygotowywania sobie zespołu na finały ME i potraktowania pozostałych gier, jako okres przygotowawczy do turnieju finałowego. To wielki komfort, na jaki niewiele drużyn w Europie może sobie w tym momencie eliminacji pozwolić. Kadra wróciła do domu, znajdując swoje ustawienie, w którym oczywiście drobne retusze na pozycjach będą pewnie jeszcze zrobione, wróciliśmy do sposobu gry, który nam odpowiada i tylko doszlifowaniem fragmentów gry podnosić będziemy teraz poziom gry naszej reprezentacji. Gratulacje dla trenera, sztabu szkoleniowego i zawodników. Tym razem na PGE Narodowym nie było po meczu ani jednego malkontenta.