WIELKA CZWÓRKA

Jeśli nie nastąpi jakieś totalne załamanie formy, lub nie zdziesiątkują zespołów kontuzje najlepszych graczy, to najlepsza czwórka zespołów klubowych w Europie powinna wyglądać następująco ; Barcelona, Bayern Monachium, Liverpool i Real Madryt. Gdyby starać się wskazać największych przegranych, którzy ostrzyli sobie nadzieje nawet na zdobycie pucharu Ligi Mistrzów to z pewnością należy wymienić PSG w pierwszym rzędzie ale zaraz za nimi Manchester City i Juventus. Oczywiście coroczny poziom gry w Lidze Mistrzów wyznaczają zespoły hiszpańskie Barcelona i Real. W tym roku również te dwa zespoły grają w tym turnieju bardzo dobrze i gdyby porównać je z pozostałymi dwoma, z którymi przyjdzie im rywalizować to najprostszym podobieństwem jest to, że w każdej z tych czterech drużyn jest znakomity napastnik. Ronaldo, chociaż coraz starszy, ale nie zwalnia tempa i zaskakuje tak pięknymi bramkami, że długa dyskusja o nich tylko potwierdza, że są najwyższej marki. Gdzieś jakby zabłysnęła na jakiś czas i szybko zgasła gwiazda kilku innych napastników grających w Realu takich jak Bale czy Benzema a nawet James Rodriguez, który już świeci w Bayernie, ale gwiazda Ronaldo błyszczy nieprzerwanie i wokół niego kręci się gra całego zespołu. W Barcelonie bez zmian. Jest kilku zawodników, których grę ogląda się z przyjemnością, takich choćby jak Iniesta, ale i tak wiadomo, że wszystko zależy od formy i chęci gry Leo Messiego, a przede wszystkim jego niekonwencjonalnych dryblingów i uderzeń na bramkę. W Bayernie nie dają o sobie zapomnieć Ribery i Robben, ale to za Robertem Lewandowskim rozglądają się najmocniejsze kluby w Europie i to on w najważniejszych momentach decyduje o losach drużyny. Liverpool pokazał znakomitego Mohameda Salaha, który przebojem stał się najciekawszym napastnikiem na Wyspach Brytyjskich chociaż do niedawna więcej mówiło się o Harrym Kanie z Tottenhamu czy Sergio Aguero z Manchester City.  Tak więc jeśli w drużynie jest klasowy napastnik, do którego poziomu gry dostosowują się koledzy w zespole, to jak widać zespoły mogą osiągać sukcesy. Tam gdzie jest walka o prymat w ataku i gra dwóch a czasem nawet trzech piłkarzy o statusie gwiazdy, to drużyny grają na dobrym poziomie ale gdzieś nie dogadują się po drodze. Ronaldo, Salah, Lewandowski czy Messi, tylko jeden z nich podniesie ten wspaniały puchar i na chwilę przyćmi pozostałe gwiazdy. Aby zdobyć najwyższe trofea indywidualne w grach zespołowych, drużyny muszą coś wygrać. Nie wystarczą mistrzostwa krajowe, potrzeba zwycięstw na poziomie Ligi Mistrzów i reprezentacji Narodowych. Każdy z w/w piłkarzy ma jeszcze wszystko przed sobą, bo prócz gry w półfinale Ligi Mistrzów czekają ich finały mistrzostw świata w Rosji. Portugalia będzie bronić jakości mistrza Europy, Polska będzie udowadniać, że porażka w rzutach karnych z Portugalią była tylko pechem, Argentyna chce wreszcie sięgnąć po puchar, który już prawie trzymali w dłoniach ale nie dali im go dotknąć Niemcy. Najtrudniej będzie miał Salah bo jego Egipt mimo, że jest finalistą MŚ w Rosji, to zespołowo ma najmniejsze szanse. Wczoraj schodząc z boiska wskazywał na uraz mięśniowy, co nie jest najlepszą wiadomością dla uradowanego wysokim zwycięstwem Liverpoolu. Czekają nas piękne mecze w półfinale LM i wielki finał. Ciekawe czy los, tak jak złączył dwie drużyny angielskie w ćwierćfinale, połączy teraz dwie hiszpańskie w półfinale. To wszystko jeszcze przed nami i piękne mecze zobaczymy już w kwietniu i maju, a później już tylko finały mistrzostw świata.