SPACERKIEM PO ARMENII

Gdyby nie było wiadomo, że nasza reprezentacja grała o punkty w meczu z Armenią, to można było odnieść wrażenie, że w meczu przyjaźni Polska reprezentacja wygrała swobodnie 6:1 w wyjazdowym meczu w Erywaniu. Szybko zdobyte bramki bo już w drugiej minucie wynik otworzył Kamil Grosicki całkowicie rozmontowały zapał gospodarzy i spowodowały, że mecz stał się jednostronnym widowiskiem. Znakomita postawa naszej reprezentacji w tym meczu doprowadziła do zdeklasowania rywali i praktycznie przez całe 90 minut, nasz zespół dominował na boisku i panował nad wszystkim co działo się na murawie. Sześć bramek zdobytych w jednym meczu na wyjeździe, nie zdarza się często, tym większe słowa uznania dla Roberta Lewandowskiego i jego kolegów z drużyny. Nasz kapitan zdobył w tym meczu trzy bramki i pokazał klasę godną jednego z najlepszych napastników na świecie. 50 bramek zdobytych przez Roberta Lewandowskiego w meczach reprezentacji Polski, wyprowadziło go na pierwsze miejsce w tabeli strzelców narodowej reprezentacji, wyprzedzając Włodzimierza Lubańskiego. Z pewnością  Włodek nie ma nic przeciwko temu, że pojawił się w Polsce napastnik, który przebojem wszedł do światowej elity strzelców. Trudno jest oceniać pojedynczo piłkarzy w takim meczu, bo na początku meczu wtedy, gdy trzeba było rozmontować Ormian, pokazał się z najlepszej strony Kamil Grosicki. Później był już popis skuteczności Roberta Lewandowskiego, a jego strzał i bramka zdobyta z rzutu wolnego, to fantastyczny stempelek jego wielkiego talentu. Powrót Grzegorza Krychowiaka dał jakość  w grze w środku pola i mimo, że może jeszcze nie jest w najwyższej formie, to sama jego obecność na boisku dała wiele spokoju i skuteczności w grze i zabezpieczenie przed formacją obrony. Cieszę się podwójnie, bo pamiętając niesamowity bój jaki przyszło nam stoczyć w 2001 roku w Erywaniu, tym razem sprowadziliśmy Ormian na ziemię na ich terenie, co jest nie tylko znakomitym zwycięstwem ale przede wszystkim znokautowaniem rywala, który nie miał żadnych atutów aby zatrzymać polski zespół. Teraz czas na los, bo jeśli będzie remis w meczu naszych przeciwników, to już dzisiaj może będziemy świętować awans do finałów MŚ. I oby tak się stało, bo wtedy mecz na Narodowym z Czarnogórą będzie już tylko wielką fetą z okazji awansu do finałów MŚ, bez dreszczyku emocji, gdyby trzeba było co najmniej ten mecz zremisować.