REAL BARDZO MOCNY JUŻ NA STARCIE SEZONU

Rewanż w meczu o Superpuchar Hiszpanii na boisku w Madrycie, zamiast wielkim widowiskiem, stał się formalnością. Po zwycięstwie 3:1 w pierwszym meczu,  w rewanżu Real ponownie odprawił Barcelonę różnicą dwóch bramek. Lecz nie sam wynik, ale sposób w jaki Real tego dokonał aby w dwumeczu pokonać Barcę 5:1, zasługuje na szacunek. Oczywiście można podejrzewać, że obydwa zespoły są w innym momencie przygotowań i jedni są już gotowi do sezonu a inni jeszcze nie. Jedni wciąż rozpaczają po odejściu Neymara, a drudzy, mimo, że nie mogli skorzystać z pomocy Ronaldo, mają już doskonale ustawione celowniki a skuteczność jaką pokazuje młody Asensio, zasługuje na słowa podziwu. Real dominował w obu meczach i nawet przez chwilę nie stracił pewności siebie. Rozwiązywał swoje akcje ofensywne w sposób jaki lubi, powoli wyprowadzając swoich strzelców na dogodne pozycje strzałowe, a ich sposób rozegrania tak się różni od rozgrywania Bacelony, jak gra Modrica od gry Rakitica.  Pressing w wykonaniu Barcelony nie ma wiele wspólnego z dawnym, agresywnym sposobem odbioru piłki, który podziwialiśmy. Teraz to Real dyktuje warunki gry, ma inicjatywę i decyduje o tym w jakim tempie mecz jest rozgrywany. Leo Messi, jest tym piłkarzem, jakiego znamy ale nawet jego dryblingi nie sprawiają wielkiego problemu piłkarzom z Madrytu. Oczywiście łatwiej jest teraz go powstrzymać, bo nie trzeba się skupiać zbytnio na innych napastnikach. Real wygląda dobrze i defensywnie i ofensywnie ale oceniamy to wszystko na tle Barcelony i trudno jest prorokować, że Real jest tak wielki, bo może to Barca, którą tak lubiłem w poprzednich latach, nie jest jeszcze gotowa do wielkich wyzwań. Można powiedzieć, że wielkie zespoły muszą być gotowe i na początku sezonu i pod jego koniec, bo rozgrywają ważne mecze już od początku sezonu i kończą sezon jeszcze ważniejszymi. W przypadku Barcelony, początek sezonu nie jest imponujący i nie wiadomo, jak szybko ten zespół się pozbiera i czy będzie zachwycał swoją grą jak dawniej. Trener Ernesto Valverde nie będzie miał łatwego życia, bo wszystko co zrobi w najbliższym czasie, będzie śledzone ze zwiększoną uwagą przez fanów i pod wielką presją zarządu. A to nie jest proste. Teraz musi wygrać, obojętne z kim i obojętne jak, bo w innym przypadku Barca będzie w niezwykle trudnej sytuacji. Nieporównywalna jest również ławka rezerwowych Realu i Barcy i to jest kolejny duży problem szkoleniowca, ale cóż wiedział gdzie idzie i jaki kontrakt podpisuje. Odejście Neymara to połowa porażki, druga połowa, że do dnia dzisiejszego nie ma godnego zastępcy, a bez wielkiego transferu gracza na skrzydło do Barcy, może być tylko gorzej. Mówiłem w poprzednich latach, że ten kto pokona Barcę, ten zdobędzie Puchar Ligi Mistrzów, bo to Barca wyznaczała najwyższy poziom klubowego futbolu. Dzisiaj już bym tego nie powtórzył, przynajmniej na początku tego sezonu.