PUCHAR POJECHAŁ NAD MORZE

Arka Gdynia pokonała drużynę Lecha Poznań 2:1 i zdobyła Puchar Polski. Arce do zwycięstwa potrzebna była dogrywka, bo w regulaminowym czasie był wynik bezbramkowy i im bliżej było końca meczu, tym lepiej na boisku poczynali sobie piłkarze z Gdyni. Lech był naturalnym faworytem, bo obydwa zespoły dzieli w tabeli ligowej wiele miejsc i nikogo nie dziwiło, że to Lech starał się prowadzić grę, zdominować boisko i doprowadzić do klarownych sytuacji bramkowych. Piłkarze Arki zagrali z wielką ambicją i poświęceniem, wyczuwało się że drużyna jest dobrze zmotywowana i z wielką wiarą w sukces, realizuje założenia gry z kontry wyprowadzanej z własnej strefy obrony. Obydwaj trenerzy dokonywali zmian, poszukując najlepszego rozwiązania. Ale to piłkarze delegowani na boisko przez trenera Arki Lecha Ojrzyńskiego dodali zdecydowanie więcej do jakości gry zespołu, bo obaj zdobyli po bramce na wagę zwycięstwa. Wygrał zespół bardziej zdeterminowany, który w pewnym momencie prowadził już 2:0 i dopiero na dwie minuty przed końcem dogrywki, Lech zdobył honorową bramkę. Trudno jest oceniać rzetelnie drużyny siedząc na trybunach, a nie będąc w szatni zespołów, bo można się pomylić w ocenie, ale wydawało się,patrząc z daleka, że w drużynie z Poznania brak jest chemii między piłkarzami i dlatego piłkarze Arki wygrywali łatwiej większość bezpośrednich pojedynków o piłkę. Gorąca atmosfera towarzyszyła meczowi na trybunach. Petardy, flary , zimne ognie i wiele dymu raz za jedną raz za drugą bramką, dodało kolorytu widowisku ale z pewnością będzie kosztowne dla obu klubów, bo widziałem jak ludzie z wydziału dyscypliny opisywali w notesikach każde zdarzenie.  Atmosfera znakomita, przede wszystkim dlatego, że kibice obydwu drużyn przyjaźnią się i kiedy cała trybuna Arkowców, po zwycięstwie skandowała Kolejorz, nikogo to nie dziwiło i wyczuwało się wzajemny szacunek obydwu grup kibicowskich. Gratulacje dla Arki, dla szefów klubu, dla sztabu szkoleniowego pod dowództwem Edwarda Klejndinsta oraz dla trenera Leszka Ojrzyńskiego, który swój medal oddał poprzedniemu szkoleniowcowi, Grzegorzowi Nicińskiemu, za to, że doprowadził Arkę do finału. Szanują się szkoleniowcy, szanują kibice i wielki szacunek dla PZPN za dobrą organizację. Szacunek też dla Prezydenta RP, że nie zlekceważył meczu, mimo wielu obowiązków, jakie miał w dniu 2 maja, i znalazł czas na wręczanie medali oraz puchar wspólnie z Prezesem PZPN. Arce trzeba życzyć utrzymania się Ekstraklasie, bo wtedy dopiero to, co zostanie wlane do pucharu po dzisiejszym sukcesie, będzie smakowało słodko.