PRAWIE JAK ZA DAWNYCH LAT

Mecze Górnika Zabrze z Legią Warszawa były szlagierami, o których mówiło się jeszcze długo po ich zakończeniu. Górnik najpierw musiał wrócić do Ekstraklasy aby stworzyć sobie szansę, na pojedynki, które kibice na długo zapamiętają. Ponownie atmosfera wielkiego widowiska. Komplet publiczności, znakomita oprawa, piękny stadion, zapalone światła i niezła murawa, a więc wszelkie warunki spełnione aby pokazać dobry futbol. Piłkarze Legii dobrze zmotywowani opanowali środek pola i zepchnęli gospodarzy do głębokiej defensywy. Zbyt głębokiej, bo wyprowadzanie kontrataków po przechwycie we własnej strefie obrony, nie jest łatwe. Legioniści stwarzali sobie sytuacje bramkowe i wydawało się, że nic groźnego przeciwko nim nie powinno się wydarzyć. Objęli prowadzenie i jakościowo wyglądali zdecydowanie lepiej niż Górnik. Jakby zrozumieli, że limit krytycznych uwag ze strony kibiców się już wyczerpał i trzeba się wziąć solidnie do pracy. Ale jedna zdobyta bramka, nie poparta drugim golem często nie wystarcza do zwycięstwa. Wystarczyło, że Górnik zdobył rzut wolny w strefie, z której można bezpośrednio zdobywać bramki i Kurzawa w znakomity sposób tę sytuację wykorzystał. Swoją drogą w Górniku drzemią możliwości. Zdobyta bramka jakby zrzuciła ciężar odpowiedzialności za wynik i presję meczu z pleców piłkarzy. W końcu to Puchar został czymś szczególnym dla Górnika, który po znakomitej jesieni i wielkich nadziejach może na koniec sezonu pozostać z niczym w dłoniach. Dlatego walka o zdobycie Pucharu Polski stała się w Zabrzu sprawą priorytetową. Górnicy mieli swoje szanse na zwycięstwo, ale coś w Górniku się wiosną wydarzyło. Teraz każdy kto znajdzie się w sytuacji bramkowej już nie szuka jak dawniej najlepszego strzelca, który takie sytuacje zamieniał na zdobyte bramki. Teraz Angulo znajduje się na znakomitych pozycjach, takich jak jesienią, ale podań już nie dostaje. Każdy chce rozwiązać sytuację sam i stać się bohaterem meczu. Nie jest to proste o czym przekonują się na własnej skórze młodzi piłkarze, tracąc świetne pozycje do zdobycia bramek. Oczywiście w tej formule osobowej, z pewnością nie przetrwają zbyt długo obie drużyny i to z zupełnie różnych powodów. Jedno jest pewne, widzieliśmy w Zabrzu, już namiastkę dawnych znakomitych widowisk jakie tworzyły przed laty obydwa kluby. Z pewnością w rewanżu w Warszawie będzie kolejny dobry mecz, oby jeszcze lepszy niż w Zabrzu, a wtedy kibice będą go wspominać jeszcze długo po jego zakończeniu.