NOWY OBRAZ KOLUMBII

Kolumbijczycy nie sprostali Anglikom w rzutach karnych. Wydawało się, że bez Jamesa Rodrigueza  w składzie będą mocno osłabieni i staną się łatwym przeciwnikiem dla reprezentacji Anglii. Ale nic z tych rzeczy. Doświadczony szkoleniowiec Jose Nestor Pekerman wiedział jak powstrzymać młody zespół angielski. Tak przygotował swój zespół, że Anglicy nie oddali do przerwy strzału na bramkę Ospiny, nie udało się im nawet zrobić skutecznego dryblingu, a wszelkie dośrodkowania wyłapywał bramkarz lub wygrywał grający świetnie, w walce o piłki zagrane górą wysoki i dobrze skaczący Yerry Mina. Kolumbijczycy również mieli duże problemy z dojściem do klarownych sytuacji strzałowych dlatego do przerwy oglądaliśmy bardzo agresywne kryzie z obu stron, piłkarze nie dawali sobie nawet metra swobody i wydawało się nagle, że boisko stało się za małe dla tak dobrze kryjących i dynamicznie biegających zespołów. Po przerwie obraz gry się nie zmienił, chociaż od czasu do czasu tak jeden jak i drugi zespół potrafił już znaleźć sobie luki w obronie przeciwnika lub skorzystać z jego błędów. O bramce zdobytej dla Anglików zdecydowały stałe fragmenty gry. Najpierw rzut wolny wykonany ciekawie, bo Anglicy ustawili się za linią obrony Kolumbijczyków z góry zakładając, że któryś z nich nie wytrzyma, złamie liniowe ustawienie i spowoduje, że będą mieli ułatwione zadanie do zdobycia bramki. Nie pomylili się, nie wytrzymał D.Sanches, ale był na tyle skuteczny w obronie dośrodkowania, że wybił piłkę na rzut rożny. I tu Anglicy znowu zaskoczyli, ustawili się w stylu prezentowanym na polskich boiskach przez zespoły prowadzone przez trenera Marka Motykę i wykonujący jego ”szarańczę”, ale Harrego Kane krył indywidualnie C. Sanches, który tak przejął się zadaniem, że doprowadził do przewrócenia Anglika i tym spowodował rzut karny. Harry Kane sam wykonał jedenastkę i dał drużynie prowadzenie. Wydawało się, że Kolumbijczycy nie podniosą się już po takim ciosie. Ale podopieczni Pekermana, nie mając już nic do stracenia, zaczęli atakować coraz odważniej. Najpierw po błędzie obrońców w doskonałej sytuacji znalazł się Juan Cuadrado, ale z bliskiej odległości przeniósł piłkę ponad bramką. Kiedy pozostała ostatnia minuta meczu i wydawało się, że już nic się nie zmieni, Kolumbijczycy wywalczyli rzut rożny a wysoki / 195 cm / Mina zdobył wyrównującą bramkę, wpisując się po raz trzeci w tym turnieju na listę strzelców. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia i trzeba było wykonywać serię rzutów karnych. Skuteczniejsi o jedną bramkę byli Anglicy i to oni przeszli do kolejnej rundy turnieju. To duży sukces młodej drużyny angielskiej, która może nie gra efektownie ale jak dotąd na tyle skutecznie, że osiągnęli już jeden z najlepszych wyników na takim turnieju, w historii angielskiej piłki nożnej. Zespoły przebiegły w tym meczu po około 140 km co tylko podkreśla jak trudnym turniejem są finały mistrzostw świata i jak należy być do nich przygotowanym. Oczywiście szkoda walecznych Kolumbijczyków, ale na mistrzostwach w Rosji odpadły już mocniejsze drużyny aniżeli Kolumbia, która gdyby grała w pełnym składzie z Jamesem Rodriguezem w składzie najprawdopodobniej tego meczu by nie przegrała. Ale tego już nikt nigdy się nie dowie i doświadczony szkoleniowiec jakim jest Jose Nestor Pekerman, jest kolejnym trenerem, który nie miał szczęścia aby mieć wszystkich swoich najlepszych zawodników zdrowych w tak trudnym momencie turnieju.Kolumbia jest już poza burtą turnieju, Anglia gra dalej i zadaje sobie pytanie czy to już wszystko, na co było stać obecną selekcję, czy to dopiero szczęśliwy początek w walce o mistrzostwo świata.