MISTRZOSTWA ŚWIATA WCIĄŻ NIE DLA NAS

Szesnaście lat temu awansowaliśmy po długiej przerwie do finałów mistrzostw świata. Jechaliśmy praktycznie w nieznane albowiem nikt z nas nie miał żadengo doświadczenia w grze na tak trudnym turnieju. Zawodnicy nie grali w tak dobrych klubach, w jakich grają obecni reprezentanci, a dodatkowo pełnią w nich ważne role.Jeśli dodam że nasza ówczesna gwiazda Emmanuel Olisadebe był piłkarzem naszej Ekstraklasy i warszawskiej Polonii, to oddaje najlepiej różnicę jaka powinna dzielić obie selekcje. Mieliśmy swoje marzenia, mieliśmy wiarę w sukces i zderzyliśmy się z turniejem, jaki okazał się dla nas niesamowicie trudny, pod każdym względem nie tylko sportowym. Wygraliśmy jeden mecz w grupie, pokonaliśmy USA 3:1 i nie daliśmy rady aby z grupy wyjść. Od tamtych mistrzostw żadna kolejna selekcja nie osiągnęła nic więcej i albo podobnie jak my w Korei, reprezentacja prowadzona przez Pawła Janasa też wygrała tylko jedno spotkanie na mistrzostwach świata w Nemczech, a kolejni selekcjonerzy albo nie dali rady awansować do turnieju, a po dwunastu latach obecna drużyna, mimo że grała w zupełnie innych realiach, aniżeli my przed szesnastu laty, nie dała rady osiągnąć nic więcej. Dlatego mam wielki szacunek do tamtych piłkarzy, którzy włożyli niesamowity wysiłek w tamten turniej i wprowadzili naszą reprezentację ponownie na salony światowej piłki nożnej. Wróciliśmy mocno poobijani ale z satysfakcją, że polski futbol znów zaistniał na światowym poziomie i dał możliwość kolejnym pokoleniom aby pójść naszym śladem. Jak czas pokazał, nasza reprezentacja, bez względu na to, kto w niej gra, może mieć radość z zakwalifikowania się do finałów mistrzostw świata i uważać to za największy sukces, jaki możemy na dzień dzisiejszy osiągnąć. Na rynku europejskim jeszcze dajemy radę i możemy powalczyć o coś więcej  niż tylko gra w grupie, natomiast w turnieju rangi światowej, wciąż jesteśmy w światowej trzeciej dziesiątce. Sprawdzono teorię, że może coś lepszego zrobi szkoleniowiec z zagranicy i też się nie udało się. Później przyszły teorie, że może jak Belgowie, Niemcy czy Szwajcarzy powinniśmy postawić na młodzież i czekać. Tylko nikt nie dodaje, że tam zastosowano otwarcie globalne na piłkarzy z całego świata i choćby śledząc kto stworzył siłę tamtych reprezentacji to dojdziemy do wniosku, że nie byli to piłkarze o korzeniach bejgijskich, niemieckich czy szwajcarskich. Po zakończeniu kariery reprezentacyjnej przez Klose czy Podolskiego, Niemcy mają w obecnych mistrzostwach duże kłopoty ze zdobywajniem bramek, ale ratuje ich solidność w grze do końca. My nie lubimy piłkarzy naturalizowanych, a powiedzenie farbowane lisy nie urodziło się z przypadku. Twiedzę, że obecna selekcja to dobrzy piłkarze, tylko nie przygotowali się w sposób wystarczający do tak trudnego turnieju, a nawet nie byli przygotowani tak, jak przed finałami mistrzostw Europy. Dlaczego, tak się stało, na to już odpowiedź ma z pewnością selekcjoner. Twierdzę też, że w najbliższym czasie nie będzie to nigdzie ujawnione. Wiem jak trudną decyzją było to, aby nie zabierać na mundial, tych którzy zasłużyli się tak bardzo w reprezentacji wcześniej, a nie byli w optymalnej formie przed mundialem. Przed nami jeszcze jeden mecz, który jak pokazują poprzednie mundiale, powinien być meczem zwycięskim i z takim właśnie nastawieniem zasiądę do przed telewizorem.