LEGIA POKONAŁA LECH

Mecze Legii z Lechem zawsze wywołują podwyższone ciśnienie wśród kibiców. W takich meczach oczekuje się najwyższego poziomu gry od obu zespołów, a kiedy ten warunek nie jest spełniony najważniejszy staje się wynik. Legia zwyciężyła i może odetchnąć głęboko, bo zwycięstwem w takich meczach zyskuje się czas na swobodniejszą pracę i możliwość skonsolidowania drużyny. W zupełnie innej sytuacji jest zespół, który doznaje porażki. Lech nie pokazał w Warszawie niczego szczególnego, co mogłoby pozostać na dłużej w pamięci kibiców. A porażka w Warszawie z pewnością zwiększy jeszcze bardziej turbulencję w szatni i porażką w Warszawie szkoleniowcy nie kupili sobie dodatkowego czasu na spokojną pracę. Presja wzrasta z każdym niekorzystnym wynikiem, a pod presją nie pracuje się swobodnie. Młody szkoleniowiec Lecha potrzebuje teraz pomocy wszystkich w klubie włącznie z piłkarzami, aby stworzyć atmosferę sukcesu w klubie. Nie jest łatwo odwrócić atmosferę przygnębienia po porażce w ważnym meczu tak, aby spróbować zmienić ją w szybki sukces. Bo teraz zwycięstwo będzie Lechowi potrzebne jak w żadnym dotychczasowym meczu tej rundy. Nie da się ukryć, że mecz w Warszawie odbiegał poziomem od tego co zobaczyliśmy w sobotę w Krakowie w meczu Wisły z Lechią. Ale zespoły są w zupełnie innych momentach budowy kultury sukcesu w swoich klubach. Wisła jest na wysokiej fali, Lechia złapała wiatr w żagle i mimo porażki, nie zwinie żagli a wręcz odwrotnie, będzie chciała nadrobić straty już w następnym meczu. Dodając do tego drużynę Jagiellonii, która mozolnie buduje swoją wartość piłkarską i ugruntowuje swoje miejsce w czołówce naszej Ekstraklasy, to w meczach pomiędzy wyżej wymienionymi zespołami można oczekiwać poziomu gry, co najmniej takiego jaki widzieliśmy w Krakowie, a wtedy nawet porażki, będą przez kibiców łatwiej wybaczane. Będzie ciekawie w tym sezonie w naszej Ekstraklasie, co nie oznacza, że poziom gry zespołów może się podobać. Pojedyncze mecze to zbyt mało aby nadrabiać różnicę dzielącą nas od lepszych lig w Europie. Ale pierwsze optymistyczne symptomy pozytywnych zmian zostały zrobione. Teraz tylko oby umiejętnie powtarzać dobre momenty w kolejnych meczach, a wtedy stadiony będą zapełnione do ostatniego krzesełka.