BEZ RÓŻNICY

Mecz Atletico Madryt ze Sportingiem Lizbona był niezłym widowiskiem, które jednak uświadomiło wszystkim oglądającym ważną futbolową prawdę. Nie masz strzelca nie masz szans na zwycięstwo. Sporting grał, walczył stwarzał sobie szanse do zdobycia bramki, ale żaden z piłkarzy, który się znalazł na pozycji strzałowej, nawet w sytuacji sam na sam z bramkarzem, nie umiał zamienić dobrej okazji na bramkę. Inaczej rzecz się miała w drużynie Atletico. Nie grała ta drużyna porywającego meczu, ale jej strzelcy potrafili wykorzystać dwie sytuacje, które sprokurowali sami przeciwnicy, a właściwie ich obrońcy, robiąc błędy w obronie nie przystające do poziomu, na jakim to spotkanie się odbywało. Pamiętam, kiedy oglądałem ze swoim synem jeden z meczów na poziomie trzeciej ligi i komentowałem błędy popełniane przez piłkarzy, syn powtarzał mi, że to jest normalne i takie same błędy zobaczę na poziomie rywalizacji europejskiej. I miał rację, błędy w indywidualne, jakie popełnili obrońcy Sportingu, to dokładnie takie same, jakie popełniają zawodnicy w niższych ligach w naszym kraju. Nowy obiekt Atletico musi robić wrażenie na wszystkich. A już taniec świateł przed rozpoczęciem meczu w połączeniu ze znakomicie dobraną muzyką robi wrażenie i dobrze wprowadza kibiców w bojowy nastrój. Piękna oprawa, wygodne krzesełka i funkcjonalność obiektu daje duży komfort przebywania na stadionie. Mecz sędziowali Rosjanie i chociaż nie należał ten mecz do łatwych dla sędziów, to dali sobie radę. Najwięcej wymaga się w Atletico od piłkarza, który został uznany najlepszym zawodnikiem ostatnich mistrzostw Europy Antoine Griezmanna. Nie grał dobrego meczu, ale zdobył jedną z bramek, czyli zrobił dokładnie to, czego od niego oczekiwano. Dwubramkowa przewaga jaką wypracowało sobie Atletico w tym meczu, stawia ich oczywiście w roli faworyta do przejścia dalej, ale szefowie klubu, po meczu byli pełni obaw o wynik w meczu rewanżowym. Bo gdyby nie indywidualne, monstrualne błędy obrońców Sportingu, po których padły obie bramki dla gospodarzy, i nieumiejętność wykorzystania dobrych okazji strzeleckich w tym meczu przez portugalskich napastników, powoduje że jest pewna obawa, co do tego jak zespoły zagrają w rewanżu. Słabiutko wypadł Diego Costa, który był najbardziej krytykowany przez szefów klubu, szczególnie kiedy po kolejnym błędzie obrońców Sportingu znalazł się sam na sam z bramkarzem i ten pojedynek przegrał. Generalnie wydaje się, że finał powinien rozstrzygnąć się pomiędzy Atletico i Arsenalem, ale o ile na poziomie Ligi Mistrzów łatwiej jest przewidywać zwycięzców, tak na poziomie Ligi Europy tych niewiadomych jest zdecydowanie więcej.